Ciemno wszędzie, głucho wszędzie… wokół tylko blask świec, czerwone światło odbijające się od twarzy zebranych, mieniący się sufit, dynie, duchy, pająki, nietoperze i jesienne liście.
W tak zaczarowanej przestrzeni platerańska młodzież spędziła środowy wieczór (30.10.24). W szkolnej auli na rozłożonych materacach, na poduchach, pod kocykiem, zebrała się żądna wrażeń, o mocnych nerwach, społeczność II LO. Samorząd Uczniowski wraz z klasą 1C, z okazji zbliżającego się Halloween, zorganizował dla nich fantastyczny filmowy wieczór.
Temat śmierci, a właściwie tego, co się dzieje po niej, od zawsze intrygował ludzi. Także kinematografia nie pozostaje wobec tego obojętna. Filmów podejmujących motyw życia po śmierci jest sporo. Klasyki „Mgła”, „Widmo”, „Inni”, „Duch”, „Znamię” czy też bardziej komediowe „Sppellbound”, „Pogromcy duchów” i „Uwierz w ducha” potrafią nas sparaliżować, wzruszyć i zadumać.
Ja dla naszej młodej publiczności wybrałam nominowany w sześciu kategoriach do Oskara dramat psychologiczny z elementami horroru „Szósty zmysł” (1999 r.). M.Night Shyamalan obsadził w swojej ekranizacji rewelacyjnego Bruce’a Willis’a i Tonię Collett, zaś 11-letni wówczas Haley Joel Osment, odgrywający Cola, do łez poruszył widownię. To cały czas trzymająca w napięciu opowieść o historii psychologa dziecięcego, który usiłuje pomóc ośmioletniemu chłopcu widzącemu ludzi, którzy „nie wiedzą, że nie żyją”. W dramacie występują sceny grozy, lęku, przerażenia, które na auli dodatkowo wzmocniliśmy dekoracją i blaskiem świec. Jednakże największe emocje wzbudza samo zakończenie filmu. Myślę, że nawet jeśli wśród zgromadzonych był ktoś, kto „Szósty zmysł” już oglądał (jak ja), to i tak towarzyszyło mu uczucie strachu, trwogi i bojaźni.
Po krótkiej przerwie i złapaniu oddechu zaproponowałam „Dark water. Fatum” w reżyserii Waltera Sallesa (2005 r.) – film jest remakiem japońskiego horroru z 2002 o tym samym tytule, odchodzi od oryginału, jednak tak samo przeraża. Przed młodzieżą ukazał się dramat samotnej, nie pogodzonej ze sobą matki (świetnie oddała to Jennifer Connelly), która żyje na skraju rzeczywistości i urojeń. Razem z córką Ceci (Ariel Gade) wynajmuje mieszkanie na Roosvelt Island. Ponure lokum, plamy na suficie, dziwne odgłosy, tajemnicze osoby, wizje z przeszłości, czarna woda… Przez cały czas panuje tam mroczny klimat i dominują niespodziewane zwroty akcji.
Dwie różne produkcje i dwa inne spojrzenia na ten sam temat wywołujące w nas skrajne doznania. Myślę, że ten wieczór na długo pozostanie w naszej pamięci. Byliśmy w Plater razem i bez książek, a jednak na wyjątkowo irracjonalnej lekcji o egzystencji, która może nie do końca jest taką „marnością nad marnościami” jak opisywał ją mędrzec w „Księdze Koheleta”. Świat wciąż idzie do przodu, wszystko się zmienia, a także większość przyziemnych spraw mija. Kochani przeżyjcie swoje życie najpiękniej jak potraficie, a z naszej środowej lekcji niech każdy weźmie coś dla siebie.
Podziękowania dla:
- Samorządu Uczniowskiego
- Klasy 1C
- Jakuba Buchholza z klasy 3G
- Wszystkim, którzy pomogli „Wieczór Grozy” przygotować i posprzątać
Dziękuję, że byliście!!!!
mgr Edyta Madetko-Wanatowicz